Przed dziewczynami stanęła grupka chłopaków, wśród nich był
niejaki Jon. Jon od bardzo dawna uważany był za najlepsze ciastko w szkole,
każda marzyła o tym, żeby choć chwile z nim porozmawiać, ale on jak na złość
był mało dostępny. Zawsze chodził ze swoją świtą, była to około 6 osobowa
grupka chłopaków, która woziła się na korytarzach i miała za niewiadomo kogo.
Każdy z nich zmieniał dziewczyny jak rękawiczki, zwykle po jednej, góra dwóch
imprezach. Milagros i Diana zawsze omijały ich szerokim łukiem, bo nie miały ochoty
wysłuchiwać złośliwych komentarzy na ich temat, ani innych zaczepek.
- Nie możemy pozwolić na to, aby jakaś banda głupków nami
kierowała. Miałyśmy iść do domu, tak ? To idziemy – powiedziała Milagros z
głową uniesioną do góry.
Diana, widać że nie pocieszona decyzją przyjaciółki, poszła
za nią, ale już po chwili tego żałowała.
- Uuuu nasze panie piękne same ? Nie boicie się, że ktoś was
napadnie ? Jest już ciemno – ledwo wydukał z siebie Scott, próbując przy tym
złapać równowagę.
- Czyżby Luck już was nie chronił ? Milagros, gdzie się podział
twój Romeo ? – we wskazującym stanie pytał Eric – A no tak, przecież przyłapałaś
go na bibce z Natal. Aj aj aj ta to jest dupeczka. Nie dziwie mu się, że nie
mógł się oprzeć – dalej bełkotał.
Milagros zaszkliły się oczy, ale starała się być twarda. Jednak
gdy tylko ktoś wypowiadał jego imię, cały ból, cierpienie i rozczarowanie
wracało. Wiedziała, że nie może pokazać tego tym typkom, więc powiedziała
tylko, że są żałośni, wzięła pod pachę Diane i wyminęły ich. Za plecami
usłyszała tylko głos Jona:
- Stary, przegiąłeś troche. Przecież wiesz, że to nie było tak
(…)
Dalej już nic nie usłyszała, głos ucichł, zerwał się silny
wiatr i widać zanosiło się na deszcz.
- Wiedziałam, że to zły pomysł, z nimi zawsze tak się
kończy, ale ty jesteś uparta, jak sobie coś wymyślisz to nie ma przebacz, ale
nie przejmuj się nimi, byli nawaleni na pewno tak nie myślą. – nawijała szybko
Diana.
Zawsze jak była zdenerwowana, zaczynała gadać jak najęta, to
co jej do głowy przyjdzie. Innym by to przeszkadzało, ale Mili była
przyzwyczajona i nie zwracała na to większej uwagi. Czekała spokojnie aż koleżanka
skończy swój potok słów, myślami będąc zazwyczaj gdzie indziej.
I tak było teraz. Myślała co miał na myśli Jon mówiąc „ to
nie było tak”. W jej głowie powstawało tysiąc pomysłów na minutę, co się mogło
stać tamtej nocy, ale każdy był bezsensu. Z zamyśleń wyciągnęła ją Diana:
- Przyjdziesz do mnie na noc ? Jutro moja mama zawiezie nas
do szkoły.
- Nie, nie mogę. Obiecałam mamie, że jeszcze dziś zrobię
pranie, a wiesz jak reaguje na niespodziewane zmiany.
- No tak. To trzymaj się i widzimy się jutro.
Dały sobie po buziaku i każda weszła do swojego domu. Dziewczyny
mieszkały niemal naprzeciwko siebie. Okna miały po tej samej stronie, więc
zawsze rano jedna pokazywała drugiej co ubiera, a tamta dzieliła się swoim
zdaniem na ten temat. Można powiedzieć, że rozumiały się bez słów.
Kiedy Mili weszła do domu, rodzice siedzieli w salonie i
oglądali jakiś film sensacyjny. Nawet
nie zauważyli, że ich córka wróciła do domu, a Milagros nie chcąc wysłuchiwać
kazań na temat późnego wracania do domu kiedy jest ciemno, poszła do łazienki
zrobić pranie.
- No jasne – pomyślała, kiedy naciskając na klamkę okazało
się, że drzwi są zamknięte. Jak zwykle wieczorem Amanda zajmuje całą łazienke,
leży w wannie i nawija przez telefon nie wiadomo z kim.
- Pospiesz się, musze zrobić pranie !
- Poczekaj chwile,
moja siostra coś znowu wymyśla – powiedziała do telefonu Amanda – Nie słyszysz,
że rozmawiam ?! Daj mi spokój, mam gdzieś to Twoje głupie pranie.
Milagros nie miała siły żeby się kłócić, bo wiedziała że i
tak nie wygra, a tak, to będzie mogła jutro zrzucić wszystko na siostrę. Weszła
do pokoju, ubrała się w piżamę i włączyła komputer. Kilka tygodni temu znalazła
w Internecie bloga, w którym jakiś chłopak pisze wiersze. Nigdy nie lubiła
wierszy, ale te jego były zupełnie inne
niż te, które omawiała na polskim. Były takie prawdziwe, a chłopak który to pisał,
musiał być wyjątkowy. Od tamtego czasu codziennie sprawdzała, czy nie dodał
nowego postu. Od trzech dni było pusto, więc nie liczyła, że dziś akurat to się
zmieni. Jednak myliła się, post dodany był 5 min temu. Usiadła wygodnie na
łóżku i zaczęła czytać.
Pogrzebana fala
Uwierzy, że granatowy
smok żyje
Jeszcze fioletowe
zwierzę zła skarżyło się na diabła
Wieczna woda zbiera
truciznę
Świetlisty kot cienia
uciekł od cienia
Żaglowiec pustki pęka
Jak smutno. *
Ciarki przeszły jej po plecach. Uwielbiała jego wiersze,
sama nie wiedziała czemu. Przeczytała go jeszcze parę razy, aż w końcu prawie
nauczyła się go na pamięć. Napisała komentarz jak zwykle podpisując się – Flying_dragon, ale dzisiaj postanowiła, że napisze do niego także
prywatną wiadomość. Długo myślała co napisać, pisała jedno zdanie, po czym je
zmazywała i pisała inne. I tak przez około 15 min, aż w końcu uznała że napisze,
to co przyjdzie jej do głowy, bez wymyślania.
Flying_dragon : Hej,
możliwe, że kojarzysz
mnie z komentarzy . Odwiedzam Twoją stronę już od dłuższego czasu,
śledzę Twoje wpisy i musze przyznać, że robią na mnie ogromne wrażenie. Tak
sobie myślałam, że byłoby super gdybyś zechciał napisać mi parę słów o sobie.
WYŚLIJ
Kliknęła. Po sekundzie już tego żałowała. „ Za odważnie
napisałam”, „ A jeśli się zrazi ? i nie odpisze?”, „Albo ma dziewczynę, i to
dla niej pisze te wiersze” – wiele pytań chodziło jej po głowie, ale w końcu
uznała, że jeśli coś pójdzie nie tak, może zalogować się jako ktoś inny i zacząć
jeszcze raz. Po tym odetchnęła z ulgą, poczekała jeszcze chwilę myśląc, że może
odpisze, ale najwidoczniej po napisaniu postu wyłączył komputer, albo otrzymuje
wiele takich wiadomości od anonimowych fanek i na nie najzwyczajniej w świecie
nie odpisuje, ale tą myśl starała się odrzucić i postanowiła, że poczeka do jutra.
Odłożyła laptopa na podłogę, ułożyła rękę pod poduszkę i skulona, sama nie
wiedziała kiedy – zasnęła.
____________________________________________________________
Mam nadzieje, że jakoś to się czyta i nie zasypiacie. Piszcie proszę swoje cenne uwagi :) Jestem początkującą, więc dopiero się uczę. Kolejny wpis postaram sie dodać pon-pt, ale jeśli mi się to nie uda, to będzie za dwa tygodnie, bo w weekend wyjeżdżam.
Jeśli podoba Wam się Sleeping at dreams, polecajcie proszę innym, a ja odwdzięczę się tym samym.
*wiersz, nie jest mój, ani nie jest też z internetu.
Pozdrawiam - flightless bird